Koniec Drogi Ratownika? Podsumowanie.
Autor: Droga Ratownika

No i stało się. Po 31 miesiącach pracy spełniłem swoje największe dotychczasowe marzenie. Wstąpiłem w szeregi Państwowej Straży Pożarnej. A teraz? Teraz chcę być profesjonalistą w pełnej mierze, a przynajmniej będę do tego dążył.

I chciałbym podkreślić, iż wiele osób dostaje się do PSP bez żadnego bloga, ba! nawet bez żadnego śladu, robią to i są w służbie, nieraz pokonując setki problemów i wewnętrznych demonów.
Po co to piszę? Tak… właśnie się tłumaczę, głównie osobom które projekt śledzą od niedawna. Tłumaczę, że wybrałem drogę „medialną” od początku trochę nieświadomie, chcąc jedynie znaleźć więcej motywacji i naturalnie dzielić się przeżyciami z „jakąś tam” garstką ludzi. Projekt jednak się rozrósł. Tak potoczyła się moja Droga i wcale nie żałuję, mimo trudów z tym związanych. Jest projekt, jesteście Wy i mnóstwo potrzeb środowiska którego jestem częścią. To wszystko uświadamia mi, że są ludzie którzy potrzebują takich przedsięwzięć i szukają informacji tak samo jak i ja ich szukałem.

Wpis skierowany jest do wszystkich moich wspaniałych kibiców, kandydatów do służby i doświadczonych ratowników, którzy być może obserwują moje poczynania z nieco mniejszym entuzjazmem.

Jak to się zaczęło?

Nie miałem w rodzinie i wśród znajomych nikogo związanego ze strażą, nawet z żadną formacją mundurową. Nie marzyłem jako dziecko o byciu strażakiem i nie miałem wozów-zabawek w swoim chłopięcym arsenale. Zupełnie przypadkowo mój kolega zabrał mnie do miejscowego OSP w połowie 2013 roku. Do tej pory byłem bezbarwny; żadnych celów, pragnień i sensu życia. Po prostu żyłem. Jednak po pewnym czasie wszystko zaczęło się układać. To było trochę jak w filmie, zagubiony człowiek nagle dowiaduje się co chciałby w życiu robić i odnajduje pasję. Bezcenna wartość.

W styczniu 2015 roku podjąłem wiążącą dla siebie decyzję: chcę być zawodowym strażakiem. To nie była prosta decyzja. Poprzedziłem ją wieloma wahaniami. Nie wiedziałem czy dam radę i czy jest sens w to brnąć. Kulejąca pewność siebie, kłopoty ze zdrowiem, mnóstwo znaków zapytania, brak jakichkolwiek znajomości i podstaw do pozytywnego myślenia. Każdy z kim rozmawiałem na temat mojej przyszłości dawał mi jasno do zrozumienia, że do straży się nie dostanę bo muszę mieć znajomości, a „Maciek to 6 razy próbował i zrezygnował”…
A takich „Maćków” było wiele. (niech imiennicy się nie obrażają :])

Zamiast Górnictwa i Geologii czy innego losowego kierunku który podsuwało mi otoczenie wybrałem ratownictwo, które łączyło się z zawodem strażaka. Byłem pełny obaw, ale czułem, że to pierwsza taka rzecz, która przykuła moją uwagę bardzo mocno. Wybrałem, choć jak już zaznaczyłem, nie była to dla mnie łatwa decyzja i jeszcze długo nie wiedziałem czy postąpiłem słusznie.

To pasja, która daje wszystko niezbędne do życia. Dlatego przeminie dopiero gdy umrę.

Czas naborów

Kwestię badań lekarskich i FAQ zawrę w osobnym artykule, który powstanie w niedalekiej przyszłości. Tak samo zobowiązuję się do reaktywowania zakładki „Jak zostać strażakiem?” gdzie zamieszczę listę kwalifikacji punktowanych wraz ze szczegółowymi informacjami o nich. Do ww. zakładki dodane zostaną również informacje dotyczące innych etapów naborów. Stało by się to zdecydowanie wcześniej gdyby nie coraz gorętsze doniesienia o zmianach w zasadach naborów z ulicy polegających głównie na zmianie testów sprawnościowych (na podobieństwo tych ze szkół) i mniej potwierdzanych informacji o zmianie zasad przyznawania punktów referencyjnych. Wracając…

Zabieg laserowej korekcji wzroku w styczniu 2017 roku umożliwił mi branie udziału w naborach. Do tego czasu wyłącznie inwestowałem w siebie i zwalczałem problemy, żeby na ostatniej prostej mieć ułatwione zadanie. Zrezygnowałem z całkiem dobrej pracy jako kierowca i odbyłem 4 miesięczny staż zawodowy w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w ramach unijnego projektu. Dał mi on swobodę ruchu. Zaplanowałem, że wezmę udział we wszystkich naborach jakie się napatoczą i… ten rok był bardzo w nie obfity.
W trzech transzach na terenie całego województwa śląskiego komendy ogłaszały zapotrzebowanie średnio na 3-5 etatów. W kwietniu podczas mojego pierwszego naboru zająłem 5 miejsce – przyjmowali 4 osoby (72 kandydatów). Półtora miesiąca później inna jednostka, gdzie byłem jeszcze lepiej przygotowany; odrobiłem lekcje, przeszedłem wszystkie etapy, a po rozmowie czułem „moc”… ogłoszenie wyników i… 9 miejsce na 6 etatów (122 kandydatów). „Zrobiłem wszystko co mogłem i nic to nie dało!”. Złość. Potem z marszu nabór do „aspirantki” w Częstochowie i klapa. Pierwsza konkurencja (koperta) i zabrakło 0,1 s. Tutaj jednak nie ma tłumaczenia bo moje przygotowanie było wręcz powodem do wstydu. I to jest jeden z moich największych błędów życiowych. Myślenie tunelowe, zamknięcie się na inne opcje, nieumiejętność priorytetowania celów i w końcu strach który sabotował moje działania. Nie wspomnę o ogromnej ilości pracy którą musiałbym wykonać (a „na ulicę” byłem przygotowany bardzo dobrze). Tak więc przygotowywałem się „na ulicę” bo byłem w formie, wiedziałem co robić, a do aspirantki nie mogłem się przekonać i ciągle rezygnowałem. Teraz wiem, że był to błąd i blokowanie samego siebie. Nie dałem rady, po prostu.
Jednak nie ma tutaj żadnej szkody, bowiem dostaje się to na co się zapracowało. Ja zapracowałem na to co obecnie mam i wcale nie będę narzekał czy wybrzydzał. Najwidoczniej tak miało być. Długo zastanawiałem się czy o tym pisać bo nie jest to wcale sprawa zero-jedynkowa. Pozwalam Wam samym wyciągać wnioski i poznawać gorsze chwile tej drogi, czasem nie do końca zrozumiałe.

Po nieudanej próbie w CS PSP pojechałem na od dawna przekładane wakacje gdzie starałem się poprawić siłę biegową (górzysty teren). Zapisałem się na ostatni planowany kurs – kat. C+E i doszlifowywałem co się dało mając na uwadze, że za miesiąc kolejny nabór. Plany, plany… zawsze byłem mocno zaangażowany w pracę i planowanie. Dbałość o szczegóły ocierająca się o obsesję, która jednak kilkakrotnie okazała się dziurawa jak sito (to właśnie aspekt aspirantki wspomniany chwilę temu). Do tego skupienie, trochę zmęczenia, ale wiodące prym podejście „teraz się uda!”.
Wróciłem z odpoczynku i dostaję telefon: „Gratulujemy i zapraszamy na badania”. Oszalałem… na jakieś dwie minuty. Potem spochmurniałem i zacząłem przygotowywać się na badania jak na ostatnią bitwę w swoim życiu. Wszystko przeszło płynnie poza… cholesterolem. Kilka dni diety, leki i udało się zbić wynik. Na komisję szedłem pełen obaw z różnych względów. Jednak z dniem 23 sierpnia w wieku 22 lat zostaję strażakiem Państwowej Straży Pożarnej. Spełniam swoje największe marzenie i otwieram drzwi swojej pasji na oścież!

Czy praca marzeń jest trudna do zdobycia? Nie. Wystarczy robić po kolei to co Cię do niej zaprowadzi, konsekwentnie do końca.

Droga przez piekło

Aż tak piekło? No nie, ale było gorąco.

Gdy stawiasz zaplanowane kroki i wiesz, że każdy z nich daje bezpośrednie przełożenie w pokonywaniu odległości jaka dzieli Cię od spełniania marzeń to idziesz z górki!

Choć byłem niesiony przez niezatapialne motywacje, a jeszcze miałem ten projekt i ludzi którzy ściskali kciuki, to bywały momenty ciężkie, bezbarwne zupełnie i szare. Niektóre dni ujawniały nowe fakty z którymi musiałem się mierzyć. Różne „demony” dzieciństwa wracały. Nie byłem popularny, bogaty, wysportowany, wspierany przez środowisko, co sprawiało, że siedziało we mnie dużo niepewności i strachu. Z czasem po kolei eliminowałem to co było złe. W większości działo się to obok mnie, w czasie gdy robiłem najważniejsze rzeczy i całym sobą pragnąłem stawać się lepszy. Rzeczy których nie rozumiałem rozwiązały się same gdy skupiałem się na priorytetach które zapisywałem.

Im mocniej się zaangażujesz, tym mocniej „świat” będzie Ci pomagał.

Pomyślność w realizacji celu to sztuka stawiania dobrych pytań. Moje brzmiały: „Co trzeba zrobić żeby być najlepszym?” oraz „Jak wygląda lista wszystkich elementów dających szanse na dostanie się do PSP?” Pamiętajcie, że to narzędzie. Narzędzia są tylko po to by z ich pomocą osiągać dane cele. Łopata służy do kopania, dobre pytania do napędzania i rozświetlania drogi.

Staff L., Kowal

Całą bezkształtną masę kruszców drogocennych,
Które zaległy piersi mej głąb nieodgadłą,
Jak wulkan z swych otchłani wyrzucam bezdennych
I ciskam ją na twarde, stalowe kowadło.

Grzmotem młota w nią walę w radosnej otusze,
Bo wykonać mi trzeba dzieło wielkie, pilne,
Bo z tych kruszców dla siebie serce wykuć muszę,
Serce hartowne, mężne, serce dumne, silne.

Lecz gdy ulegniesz, serce, pod młota żelazem,
Gdy pękniesz, przeciw ciosom stali nieodporne:
W pył cię rozbiją pięści mej gromy potworne!
Bo lepiej giń, zmiażdżone cyklopowym razem,
Niżbyś żyć miało własną słabością przeklęte,
Rysą chorej niemocy skażone, pęknięte.

Podsumowanie – od zera do spełnionego marzenia.

„Droga Ratownika” była i jest przyczyną następujących skutków:

  • 31 miesięcy od decyzji do podpisania umowy
  • około 34 700 zł wydanych na podnoszenie kwalifikacji, zdrowie, studia, treningi związane z przygotowaniami do służby itp.
  • wzięcie udziału w 5 warsztatach CFBT na terenie całej Polski, 3 konferencjach ratowniczych (w tym jedna organizowana przeze siebie), 5 innych warsztatach ratowniczych (gaszenie LPG, FireTrap, RIT…)
  • zdobycie 15 różnych uprawnień i kwalifikacji przydatnych w służbie w PSP
  • wiele porażek i błędów jak np. skupienie się na przygotowaniach do służby przygotowawczej zamiast służby kandydackiej (aspirantka)
  • poprawienia kondycji fizycznej z bardzo przeciętnej i poprawienia ogólnego stanu zdrowia
  • zakupienia wielu książek, zebrania ogromnej ilości materiałów i przysposobienie wiedzy szczególnie w kwestii: ratownictwa medycznego, CFBT, ratownictwa technicznego i oczywiście wywołania ogromnego głodu wiedzy 🙂
  • wykonania laserowej korekcji wzroku (-1,75 + astygmatyzm oko lewe, -1,5 oko prawe), septoplastyki (prostowanie przegrody nosowej),
  • podjęcia studiów na kierunku ratownictwo medyczne
  • poznania wielu wspaniałych ludzi którzy pokazali mi do czego tak naprawdę chcę dążyć, co jest możliwe a co nie, co warto robić i kogo warto słuchać, z czym się zderzę a co będzie mnie tłamsiło i wiele wiele innych
  • wykształcenia pełni swojej pasji i wyklarowania celów życiowych i zawodowych
  • stworzenia strony www i profilu na Facebooku

więcej szczegółów >>> https://www.drogaratownika.pl/curriculum-vitae/

Co dalej? Czyli rozwój siebie, pożarnictwa i ludzi.

Droga Ratownika się nie kończy, kończy się tylko jeden etap, a można powiedzieć, że tak naprawdę wszystko się zaczyna. Otworzyłem drzwi do pokoju w którym jest jeszcze więcej drzwi.

Mam w głowie zarysowane dalsze cele dotyczące służby i de facto są one ewolucją tego co wykształciłem po drodze.

  1. Rozwój sprawności fizycznej ze szczególnym uwzględnieniem siły użytkowej (martwe ciągi, drążek, kalistenika, mieszanka crossfitu, trasy terenowe z przeszkodami itp.); przygotowanie się do sportów FCC i zawodów strażackich np. bieg po schodach w ubraniu specjalnym
  2. Rozwój projektu Droga Ratownika pod kątem merytorycznym (organizacja szkoleń, dostarczanie materiałów, rozwój środowiska pożarniczego) a także osobistym (wsparcie merytoryczne dla kandydatów do służby i relacje ze szkoleń)
  3. Rozwój wiedzy i umiejętności. Stworzenie ekspertyzy w wybranej dziedzinie. Nauka angielskiego specjalistycznego tak by móc tłumaczyć branżową literaturę angielską (oj to najprędzej za dwa lata ale warto zacząć już teraz!). Przeczytanie kilkudziesięciu książek z listy „do przeczytania”. Rozwój swojego warsztatu instruktorskiego tak by w przyszłości móc służyć swoją wiedzą innym i rozwijać środowisko branżowe przekazując to co się najlepszego w sobie nosi 🙂
    …Wiele pomniejszych celów, prywatnych dążeń itp. które jednak nie mogą znaleźć się na tej liście z różnych względów (pantha rhei, obawa przed zanudzeniem czytelnika)

Rzeczywistość i szara codzienność tłamsi nawet największe marzenia i pasje, dlatego świadomość tego zagrożenia powinna towarzyszyć nam każdego dnia. A i tak nie mamy pewności czy ostatecznie wygramy. Jaki jest jednak sens rzucania broni przed „walką”?

Jeśli czyta to ktoś kto czuje, że ratownictwo to jego marzenie, a jednocześnie zmaga się z wieloma zwątpieniami to niech wie, że jeśli mnie się udało to KAŻDY JEDEN KANDYDAT jest w stanie osiągnąć to co zaplanował!

Konkurs na Facebooku! WYNIKI

Podziękowania

Jestem świadomy, że ludzie postrzegają mnie jako niezdrowo podchodzącego do sprawy, „zbyt napalonego”, naiwnego i często określają w różny niepochlebny sposób. Mają do tego prawo. Jak na razie świetnie sobie radzę i mając świadomość wielu zagrożeń nie widzę powodu dla którego miałoby mi „po prostu przejść”. Choć zawodowego doświadczenia mi brakuje, to byłem mocno zanurzony w środowisku i wiele „sprawdzianów” dopadło mnie szybciej, niż by się wielu osobom wydawało. Moim sensem jest służba społeczności i kompromis win-win we wszystkim co robię, a zaangażowane podejście ma służyć wypracowywaniu jak największych efektów.
Podziękowania więc ślę tym którzy z życzliwości uprzedzali mnie i ostrzegali, i tym którzy robili to złośliwie obrazując własne bolączki i niepowodzenia. Nie mam żalu, dużo czasu poświęciłem na analizę różnych mechanizmów i znam ich przyczynę. Świadomość pewnych spraw wiele ułatwia.

16 sierpnia 2017 roku był najpiękniejszym dniem w moim życiu. Nie było by tego dnia gdyby nie dziesiątki osób które wypychały mnie do przodu. Sukces ma wielu ojców.

Szczególnie podziękowania należą się (w niezamierzonej kolejności):

Rafałowi P.

Szymonowi K.

Michałowi S.

Patrykowi R.

Mateuszowi W.

Adamowi S.

mojej rodzinie

mojej dziewczynie, którą poznałem na finiszu swojej drogi, jako moja luba musiałaś znosić mnie najbardziej odsłoniętego i wylewnego, „robienie” marzeń od kuchni, pełne wulgaryzmów, cierpienia i nieraz malkontenctwa. Znosiłaś to dzielnie. Dziękuję i przepraszam.

Dziesiątkom osób które poznałem dzięki Droga Ratownika… Jacku, Arturze, Kamilu, Pawle, Jakubie… nie jestem w stanie wymienić Was wszystkich, a nawet gdybym próbował to zapewne kogoś bym pominął. Takich osób było bardzo wiele.

instruktorom z CFBT.PL których znam

Wam Drodzy czytelnicy którzy byliście kopalnią motywacji!

(…)

Dumnie wspiera projekt “Droga Ratownika”

Informacje

© Pierwsza odsłona strony www: 04.2016 (druga 01.2018, trzecia 03.2019), projekt założony 01.2015

Zespół>>>
O projekcie>>>

Aktualności na Facebooku

Obserwuj nas na:

Sponsorem głównym bloga jest:

sklep z profesjonalnym sprzętem ratowniczym i wyposażeniem straży